12.09.2008r
W zadumaniu, w niepokoju, strachu lekkim, z niepewnością,
niecierpliwie czeka pewna wdowa. Wdowa starsza, w wieku cięższym dla młodego
wzroku, niezbadana. Czeka sobie wystrojona, w róże, beże i fiolety. Kapelusz na
głowie, lub chustka, lub berecik, kolorowe, jak świat cały, kolorowe, jak jej
życie... . Czeka sobie owa wdowa, w stresie coraz większym. Spogląda po bokach,
obserwuje, bada, czy też jej kolory życia odpowiadają sytuacji, jak i miejscu,
jak i ludziom, których spotka. Śledzi wdowa, śledzi wszystkie panie; obserwuje,
czeka... Każdy ruch długo przemyślany, każdy gest rozsądku przecież wymaga i
szacunku, choćby dla niej samej. Czeka owa wdowa na młodego mężczyznę. Mężczyzna
oczytany, mężczyzna zadbany, bezdzietny i kawaler, wypachniony, wszelkim
sposobem udekorowany. Idzie młody mężczyzna ruchem niecierpliwym; idzie szybko,
bo się śpieszy, tyle pracy, tyle zajęć, tyle stresu, czasu wciąż tak mało. Idzie
dumny, bo po studiach, w ręku książkę niesie. But nabłyszczony, włos żelem
podniesiony, modnie wyczesany i na czarno ubrany, bo sytuacja dostojeństwa
wymaga, powagi i szacunku, choćby dla niego samego... . Idzie coraz szybciej, bo
już wieczora doczekać się nie może, nocy takiej długiej, nocy oczekiwanej. Przed
kolejnym poświęconym pracy dniem odpocząć w odpowiedni sposób przecież trzeba.
Spotykają się nareszcie, wdowa i mężczyzna młody. On siada i książkę swoją
otwiera, ona w strachu, co usłyszy, czego dowie się tym razem na swój tylko
temat, w strachu, który ukorzyć jej się każe, klęka przed mężczyzną młodym i
zamyka swoje oczy. Mężczyzna rozsiada się wygodniej, chwila przecież tego
wymaga, zamyka również swoje oczy, by zamysłowi swojemu chwilowemu się oddać.
Kładzie jedną rękę na swoje kolano, drugą ręką czoło swoje podpiera, by myślom
niezbadanym w owej chwili pomóc... w przepływie. Wdowa w strachu coraz większym,
a nuż, czegoś zapomniała, a nuż czegoś nie pamięta, może coś umknęło, przecież
ostatnim razem w sytuacji podobnej za młodu była, dawno to przecież.. Mężczyzna
ją uspokaja, każe jej zacząć od początku, jeszcze raz i znów na nowo, nie bacząc
na jej łzy, które już kontrolę przejęły. Teraz ona chce tylko, żeby to się już
skończyło, ona chce już tylko zapomnieć i nie pamiętać i myślą nie wracać już do
tego, co się teraz jej przytrafia, choćby przez najbliższy czas, aż do momentu,
który zmusi ją ponownie, by do owego młodego mężczyzny przyjść i uklęknąć... . I
skończyło się po chwili, wdowa wstaje z kolan swoich. trzęsie się cała, myślą
jeszcze jest z przeszłością tak niedawną, w strachu i osamotnieniu wraca do
swojego domu. Młody mężczyzna podnosi się i idzie w fioletowym szalu swoim,
idzie krokiem szybkim, z myślą niezbadaną, udaje się na przerwę, bo nie minie
długa chwila, znowu jakaś wdowa przyjdzie, a może tym razem dziewczyna młoda, a
może chłopiec, a może mężczyzna w wieku średnim... . Nie minie długa chwila i
znowu w zadumaniu, w niepokoju, strachu lekkim, z niepewnością rozpocznie się
kolejna spowiedź święta... .