05.02.2013r

 

Patrzę duszą moją. Patrzę w Twoją twarz. Widzisz mnie dzisiaj. Patrzysz przez obiektyw.

Chodź, sprzedamy Twoje wyznanie.
 

Widzisz przepych?

Rozpusta jest dzisiaj artyzmem.

 

Chodź, wzbudzimy obrzydzenie. Wtedy będzie nas pełno, wszędzie pełno.

W ten sposób będziemy udawać, że władamy wszystkimi i wszystkim. Będziemy udawać, będziemy wciąż kłamać, będziemy bredzić przez Twój obiektyw właśnie.
 

Pokaże Ci dzisiaj wolność. Pokaże Ci dzisiaj biedę. Pokaże Ci dzisiaj rozpustę; wszystko to, co na pokaz wyczyniam.

 

Przybiegnij do mnie, będziemy się bawić. Będziemy przebiegli, logiczni i bezwarunkowi. Ocenimy, przecenimy, wyśmiejemy w końcu. Przecież ktoś chętnie nam zapłaci za Twoje upokorzenie.

Przecież ktoś nam bardzo chętnie wypłaci wszystkie Twoje wyznania.

 

Przebiegle, kująco. Ratunku, wciąż ratunku.


Przewróciłam się. Poskładałam się. Przeoczyłeś mnie. Przebrałam się więc. Przybrałam moją maskę, byś mnie nie widział.

Widzisz mnie, widzisz, oceniasz, to boli.


Widzę Twój obiektyw, widzę, Ty patrzysz na mnie. Przecież widzę, że udajesz, że o krótki obraz chodzi Tobie. Przecież widzę, co Ty czujesz. Wszystko widzę. To mnie boli, przerasta.

 

Przecenimy się wzajemnie. Przecenimy brednie nasze. Oszukamy, okradniemy, wyprzedamy Twe wspomnienia. Wyprzedamy wszystko Twoje. Wyrobimy w Tobie chęć. Chęć zarobku na przykładzie, przykładzie wytrwałości, w Twoim upokorzeniu.

 

Przejrzałeś wszystkie moje prostolinijne obrazy.

Wytyczyłeś wszystkie moje prostolinijne obrazy.

Wyłączyłeś wszystkie światła w Twojej pogoni za zmęczeniem, w Twojej ocenie, mojej wytrwałości.

Przeceniłeś mnie. Moje malowanie. Moje kształtowanie. Prywatny Twój peep show, bezproblemowe, więc darmowe wyuzdanie.

 

Więcej! Więcej!

Będę krzyczeć. W bezpowrocie mojej magii .. .

 

Patrzysz na mnie, patrzysz.

Wciąż wyczuwam Twoje spojrzenie. Kłamiesz o wyrozumiałości. Kłamiesz, bredzisz, wiatr sprzedajesz. Oszukujesz mnie.

 

Brednie, brednie, wyuzdanie. Satysfakcja? Twoja? Moja? Kłamstwo Twoje, mój obiektyw. Przecenione wyuzdanie. Martwa Twoja ideologia. Przez pryzmat mojej głupoty wytworzona.

Wrzeciono, wrzeciono.

Więc położyłam się po raz kolejny. Więc wyuzdanie Twoje widziałam.

Pokątnie przeobrażasz Twoją twarz w prawdziwą. Przecież podobno nie ma się czego bać.


Patrzysz na mnie, widzę to. Twój wzrok poczułam, wyczułam wszystkie Twoje myśli.

Przeobrażona więc moja twarz, w którą wy się wpatrujecie.

Przecież to jest kłamstwo. Kłamstwo nie na sprzedaż. Wydobyte moje kłamstwo, prawdą przysłonięte.